Parametry detekcji detektorów radarów

by Mode Rowany

Stojąc przed wyborem antyradaru dobrze jest zrobić rozeznanie. Niestety producenci już lata temu zarzucili pomysł podawania w danych technicznych swoich urządzeń czułości wyrażanej w decybelach (dBA). Z jednej strony oczywiście szkoda, bo przynajmniej w przybliżeniu określałoby to parametry detekcji, ale z drugiej,  najwyższa wykrywalność nie zależy wyłącznie od czułości.

W tym miejscu należałoby wyjaśnić, czym jest czułość antyradaru. Świadomie nie piszę czułość anteny antyradaru, bo to jednak różnica. Każdy współczesny detektor radarów składa się z anteny mikrofalowej (zajmuje ona połowę, a czasem i 2/3 wnętrza urządzenia), układu analizy wykrytego przez tę antenę sygnału oraz modułu interface’u, czyli komunikacji z użytkownikiem – wyświetlacza, głośnika, panelu z przyciskami (nad modułem zasilania oraz detekcji lasera nie będę się rozwodził). Zatem czułość detektora, której efekty są prezentowane w formie alarmu, są wynikiem współdziałania anteny i modułu obróbki sygnału. W uproszczeniu można powiedzieć, że antena widzi więcej, niż prezentowane jest użytkownikowi. Odpowiedzialne są za to elektronika oraz software, dbające o blokowanie fałszywych sygnałów. Gdyby nie one, w terenie miejskim antyradar pewnie w ogóle by nie milknął. Ilość czujek mikrofalowych jest w terenie zurbanizowanym tak duża, że czuły detektor zamęczyłby kierowcę ciągłym alarmem. Podobne działanie mają tryby czułości, które powodują, że jeśli wykryty sygnał radarowy nie przekracza pewnego progu mocy, jest pomijany.

Ale dlaczego nie podawać czułości wynikowej wykrywacza? Przecież można by to pomierzyć równie łatwo, jak czułość samej anteny? Otóż, jak pokazuje chociażby przypadek radarów Iskra, dla skutecznej detekcji niektórych radarów może to zupełnie nie mieć znaczenia. Iskra jest ręcznym radarem o dość sporej mocy, który używa pokrętnie spreparowanego sygnału zamiast wysyłania wiązki ciągłej. Producent postanowił utrudnić życie kierowcom wyposażonym w antyradary i stworzył przebieg emisji sygnału, który wykorzystywał słabość algorytmów redukcji fałszywych alarmów w detektorach, w wyniku czego traktowały one wykryty sygnał Iskry jako zwykłą fałszywkę i pomijały go (o „czystych intencjach” firmy produkującej Iskrę niech świadczy fakt, że był okres, kiedy równolegle produkowała właśnie te radary i antyradary potrafiące je wykrywać – klasyczny przykład podawania trucizny i oferowania płatnego antidotum). W tym przypadku czułość wykrywacza nie miała absolutnie żadnego znaczenia. Iskra była niewykrywalna nawet z odległości kilku kroków.

Oczywiście antyradary przygotowane przez producentów na rynek europejski bardzo szybko zyskały opcję wykrywania sygnałów jakie wysyła Iskra. Simicon, producent Iskry, dał sobie spokój z produkcją detektorów radarów (pomijając to, że umiały wykrywać ich własne radary, były po prostu kiepskie i nie przystawały zupełnie do współczesnych wymogów).

Jak zatem, podsumowując, określać parametry detekcji, czy jest w ogóle sens? Do tej pory jedyną słuszną drogą jest ta, którą obierają sami użytkownicy antyradarów, czyli dzielenie się testami z prawdziwych spotkań z urządzeniami używanymi podczas kontroli prędkości, a to, co powinniśmy brać pod uwagę to odległości wykrywania konkretnych radarów. O tym producenci nie napiszą na pudełkach. Każdy system obrony radarowo-laserowej ma swoje własne zdolności detekcji, unikalne cechy, ale również ograniczenia. Dopiero suma tych składników, a jej określenie jest możliwe do zweryfikowania dopiero w rzeczywistych warunkach na drodze, daje pełny obraz na ile konkretne antyradary są skuteczne i czy podczas wyboru warto w ogóle zaprzątać sobie nimi głowę.