Więcej, szybciej, mocniej, wyżej!

by Mode Rowany

Im wyżej wleziesz, tym bardziej się potłuczesz gdy spadniesz, mawiają. Ale też nie każdy kto w górę idzie, spaść zaraz musi. Przyznać natomiast trzeba, że wszystko można zrobić po prostu dobrze lub źle. Dobrze to tak, żeby wszystko się udało i każdy zadowolony był. A źle… no wiadomo.

podnośnikKiedyś chciałem rynny oczyścić dookoła dachu, bo przestały odprowadzać wodę. Zamiast trafiać do jednej wybranej rury lało się po ścianach. To powodowało zacieki, wypłukiwanie tynku z elewacji, no takie tam. Trzeba było się za to zabrać. Problem w tym, że robienie tego z drabiny było nie tylko niewygodne, bo trzeba ją przestawiać co metr, ale i niebezpieczne, a w niektórych miejscach niewykonalne. Po prostu nie wszędzie dawało się drabinę ustawić. Grząski grunt, nierówna powierzchnia, różne przeszkody powodujące, że w danym miejscu w ogóle nie było mowy o ustawianiu tam czegokolwiek pod ścianą.

Wypadło na to, że najrozsądniej będzie wynająć podnośnik. Taki wiecie, z koszem, do którego się wchodzi, na końcu. Ponieważ żaden ze znajomych nie miał wcześniej okazji z czegoś takiego korzystać, nie mogłem liczyć na to, że ktoś coś poleci. Trzeba było znaleźć coś samemu. Oczywiście w dobie internetu to nie problem – wstukałem w wyszukiwarkę zwyżka wynajem Wrocław (zwyżka to taka bardziej tradycyjna nazwa podnośnika koszowego) i wyrzuciło pierdyliard wyników. No dobra, teraz trzeba było coś z tego wybrać. Wiadomo, że najpierw otwiera się to, co na pierwszej stronie wyników. Przegląda się, przegląda i kiedy coś wreszcie przypasuje, telefon i tyle. Umówiłem się na konkretną godzinę na dzień następny, przyjechał samochód ciężarowy z takim wysięgnikiem, wlazłem do kosza, podnieśli do góry i bach, bach, w ciągu godziny rynny miałem oczyszczone.

podnośnik 2Ponieważ tak sprawnie poszło, pomyślałem jeszcze o przycięciu zbyt długich konarów, które wisiały nad dachem. Od jakiegoś czasu obawiałem się już, żeby nie uderzyły w dach, mogłyby go zniszczyć. Czy to przy silniejszym wietrze, czy też nawet gdyby się złamały, np. pod naporem większej ilości śniegu na gałęziach. To było trochę bardziej skomplikowane, bo jedna osoba musiała ciąć, a dwie przytrzymywać i odciągać konar, ale z pomocą sąsiada daliśmy radę i temu.

Zresztą sąsiad skorzystał z okazji i od razu wynajął podnośnik na kolejną godzinę do swoich robót. Coś tam miał do zrobienia przy zewnętrznej krawędzi tarasu na pierwszym piętrze, oczyścił i zakonserwował okno dachowe na strychu (po zewnętrznej stronie) i też jak widziałem oczyścił sobie rynny. Rach ciach i po wszystkim.

Konkluzja z tego taka, że czasem nie ma co się męczyć własnymi siłami, marnując czas i narażając na upadek z wysokości, tylko trzeba wysupłać parę groszy i zamówić sobie fachowy sprzęt, za pomocą którego w dwie godzinki załatwi się wszystko, co chodziło po głowie od paru miesięcy.